wtorek, 9 listopada 2010

12 PARSZYWYCH PYTAN - czesc 11 czyli BYLEDALEJE!



Byledaleje to Marta i Bartek, ktorzy przemierzaja swiat piechota (Mongolia), rowerami (Nowa Zelandia) czy tez na motorach (Ameryka Poludniowa). Zapraszam na calkiem przyjemny wywiad z nieprzestajaca sie usmiechac para podroznikow.

1. Trzy kraje bez ktorych nie wyobrazasz sobie podrozowania.


Może to kiepski początek wywiadu, ale nie mamy odpowiedzi na to pytanie. To jest wersja pytania: "a jaki kraj podobał ci się najbardziej?" albo "a wolisz Indie czy Boliwię?" A kogo bardziej kochasz, mamusię czy tatusia? Każde miejsce jest inne. Czego innego szukasz w zatłoczonej Azji, czego innego w bezkresnej choć cywilizowanej Australii, czego innego w zimnych Andach.Każdy puzzel wyjęty z naszej układanki popsułby obrazek. Nie chcemy wybierać.

2. Co jest dla Ciebie najwazniejsze w podrozowaniu.

Motor. W zasadzie dwa motory. Po wielu eksperymentach chórem przyznajemy, że to najdoskonalszy sposób podróżowania. Oczywiście jest to środek, a nie cel, ale środek najskuteczniejszy. Dzięki motorom podróżujemy po swojemu, nie drepczemy w szeregu z hordą bakcpackersów od atrakcji do atrakcji, możemy dostać się tam, gdzie jest nieturystycznie = autentycznie. Motory budzą ciekawość ludzi, otwierają ich serca i domy. Nie tworzą dystansu takiego jak samochód, nie powodują ograniczeń takich jak rowery (no dobra, niech będzie, lenie jesteśmy i po dwóch miesiącach w Nowej Zelandii nie chce nam się więcej pedałować). W tej chwili już nie potrafimy wyobrazić sobie innego podróżowania. Ok, czasem człowiek zmoknie, zmarznie albo się wypieprzy, ale jak to fajnie będzie kiedyś powiedzieć wnukowi: "A tu babcia ma bliznę po tym jak zaliczyła glebę w Boliwii"...;-)



3. Jak dlugo sie przygotowywales przed wyprawą.

Do "wyprawy" to się przygotowywał Kazimierz Nowak a nie my. Nie jesteśmy na żadnej "wyprawie". Podróżowanie dziś jest tak proste i skomercjalizowane, że nazywanie tego "wyprawą" wypacza sens słowa. Obecnie trzeba się solidnie nagimnastykować, żeby choć na trochę wyrwać się cywilizacji i zjechać tam, gdzie nie docierają agencje turystycznie. Jak długo się przygotowywaliśmy? Za długo. Nie ma co za dużo kombinować bo i tak się wszystkiego nie przewidzi. Sprzęt trekingowy podrze się albo zgubi szybciej niż myślisz i w końcu dojdziesz do tego, że najlepszym obuwiem są klapki, umowę najmu mieszkania wypowiedzą jak będziesz najbardziej potrzebował kasy a potem ukradną laptopa z ulubioną muzyką, którą tak starannie sobie poskładałeś itd. Po kilku miesiącach w drodze będziesz się śmiał z większości tego, czym sobie zawracałeś głowę przed wyjazdem. Chociaż z drugiej strony przygotowywanie się było dla nas już częścią wyjazdu i dobrą zabawą. Pierwsza rozmowa pt.:"a może by tak wyskoczyć na dłużej" pojawiła się ze dwa lata przed wyruszeniem i od tego czasu ciągle jakoś tam niezobowiązująco organizowaliśmy się fizycznie i psychicznie. ...Jak dostaliśmy zimą nowy namiot to go sobie rozstawiliśmy w pokoju i przespaliśmy się w nim z niecierpliwości...A intensywniejsze działania zaczęliśmy jakieś 3 miesiące przed wyjazdem: szczepienia, szukanie najemcy mieszkania, sprawy bankowe, założenie bloga itp.

4. Co Cie wkurwia.

Koloryzowanie przez wielu ludzi swoich podróży, opowiadanie o dzikich przygodach na krawędzi życia i dyskretne przemilczenie, że są na sztampowej wycieczce zorganizowanej przez jedną z licznych agencji turystycznych oferujących swoje usługi w sąsiednim mieście. Oczywiście każdy podróżuje jak lubi i potrafi - tylko nie twórzmy potem wrażenia, że dokonaliśmy czegoś, na co nie zdobyłby się żaden inny człowiek. Podróżowanie jest w zasięgu ręki większości z nas, a takie "ściemnianie" tylko niepotrzebnie straszy, że to bardzo trudna sprawa...

Na dalsza czesc wywiadu zapraszam na blogu BYLEDALEJ.