poniedziałek, 15 czerwca 2009

NIEBO NAD BOLIWIA cz.2

W koncu udalo mi sie zlapac szybszy internet. Takze cofamy sie troszenke w czasie i wracamy do pierwszej nocy w Boliwii, gdzie dziwne zwierzeta przyblizaly sie i oddalaly od naszego ukrytego w krzakach namiotu:)



Nastepnie pracowalem w malym przepieknym ogrodku w zamian za darmowy nocleg. Wychodzilo to mniej wiecej, ze pracuje za 1,5 zlotego za godzine, ale praca dawala mi nieslychanie duzo pozytywnej energii.


Miasteczko male, kolorowe, pelne sympatycznych ludzi. Czulem sie tam jak rybka w wodzie, z kolei Elefelce nie bardzo sie podobalo.




Tuz niedaleko miasteczka znajdowal sie basniowy las.... Jeden z najstarszych lasow na naszej planecie, gdzie do znacznej jego czesci nawet nie wolno czlowiekowi wchodzic.




niedziela, 7 czerwca 2009

Spacer od pierwszego kroku


(Fot. Szymon Kochański)

Po prawie dwoch miesiacach spotkalem Rodaka. Odwiedzil mnie w chatce, gdzie aktualnie mieszkam. Zrobil kilka zdjec i umiescil je u siebie na blogu, takze zapraszam http://www.mywayaround.com/ (robisz naprawde dobre zdjecia, stary).
Dzieki Szymon, wszystkiego Dobrego na Twojej Drodze i pamietaj: lawiruj pomiedzy "czarnymi kropkami"!

A u mnie, jak to u mnie. Roznie. Dostalem infekcji i wyladowalem w szpitalu na mini operacji. Bardzo powoli palec zaczyna dochodzic do siebie. Z pozostalymi palcami tez juz wszystko w zasadzie w porzadku, a robak w stopie okazal sie nie byc robakiem. Za to w ciagu ostatniego tygodnia nauczylem sie poslugiwac wylacznie lewa reka. I powiem szczerze, ze zawiazanie buta jest o wiele trudniejsze od poslugiwania sie maczeta w buszu.

Dalej jest Pieknie, nie jest latwo stad wyjechac.
Zostaje tu jeszcze kilka dni....