piątek, 24 września 2010

środa, 15 września 2010

12 PARSZYWYCH PYTAN - tym razem ja!



czyli Pasikonik na brzegu

1. Trzy kraje bez ktorych nie wyobrazasz sobie podrozowania.

Polska - przede wszystkim. O swoim kraju powinno sie wiedziec. Powinno sie rozmawiac. Powinno sie rozumiec. Jako tako znac historie, powiazania, przyczyny i skutki. Powinno sie jako tako orientowac w polityce. A takze geografie znac. Zanim wyruszylem za granice nadwislanskiego kraju przemierzylem go autostopem wielokrotnie. Poznalem Mazurow, Hanysow, Kaszubow i Gorali. Mieszkalem w Jarocinie (tak, tym Jarocinie - stamtad pochodze), mieszkalem na Pomorzu, na Dolnym Slasku, a takze w Gorach Bystrzyckich. To byly roznorakie miejsca: bogaty dom, wynajete pokoje, mieszkania, wiejskie chalupy, strych, piwnica, namiot, melina az po odludny, drewniany domek w lesie. Dzielilem te miesjca z calym przekrojem polskiego spoleczenstwa, z ludzmi wyksztalconymi, z dziennikarzami, z artystami, ze studentami, z prostymi rolnikami i ich rodzinami, z pijakami i z narkomanami.Podroze po Polsce pozwolily mi lepiej zrozumiec polskosc we mnie i w innych Polakach. Odroznic szerokopojete cechy ludzkie od typowych nalecialosci polskiego pochodzenia.Straciloby na wartosci podrozowanie po swiecie bez moich polskich doswiadczen. Natomiast innych kluczowych pozycji nie posiadam, bowiem wyobraznia to fascynujaca, wciaz rozszezajaca sie glebia...

2. Co jest dla Ciebie najważniejsze w podróżowaniu?

Kazdy podrozuje na swoj sposob, tak jak chce albo tak jak potrafi. Istnieje cala masa ludzi, ktora wykupuje zorganizowane wycieczki lub krok po kroku "podrozuja" z przewodnikiem typu Pascal. Ja kieruje sie intuicja. Jest o wiele lzejsza niz przewodnik (w miejsce owego raczej wezme Kapuscinskiego) i doprowadza mnie dokladnie w te miejsca, w ktorych pragne sie znalezc. Sa to miejsca, z ktorych moge cos wyniesc i na pewno nie mam na mysli typowo polskiego wynoszenia czegos pod pazucha. Sa to miejsca, w ktorych moge sie czegos nauczyc, ludzie, dzieki ktorym moge sie czegos dowiedziec. Uczyc sie, uczyc, uczyc! To dla mnie najwazniejsze w podrozowaniu. (Zapewne drapia sie po glowie moje belfry z Jarocina, ktore dobrze wiedza, ze same dwoje w dzienniczku mialem).

3. Jak długo się przygotowywałeś przed wyprawą?

Przygotowywalem sie 19 lat. Od dziecka interesowal mnie swiat. Palce w mape wciskalem, wyobraznia wedrowalem, globusy podkrecalem. Nie moglem doczekac sie momentu, kiedy wyjade z Jarocina. I zaraz po maturze wyruszylem. Przez trzy lata poznawalem Polske, potem ruszylem dalej. Jestem w drodze od osmiu lat. Podrozuje inaczej, bardzo powoli. Zamieszkuje miejsca, w ktorych sie zakochalem lub do ktorych zaprowadzil mnie los. Albo nos. Znajduje zajecie i zyje z miejscowymi. Albo jade zarobic na chwile do bogatszego kraju. Na poczatku to byl raczej instynkt, pozniej zrozumialem, ze jestem zyciowym nomadem... Wczesniej zdarzalo mi sie wynajmowac jakis pokoj, co przez kilka miesiecy moglem nazywac domem, ale ostatnie dwa lata nie mieszkam nigdzie, wedruje z plecakiem, uwodzony przez rozne sytuacje goszcze pod znajoma i nieznajoma strzecha.

4. Co Cie wkurwia?

Niezwykle rzadko sie wkurwiam, a jak juz sie zdarzy, to zazwyczaj wsciekam sie na samego siebie. Najczesciej kiedy sie orientuje, ze nie nauczylem sie czegos na swoich bledach:)

5. Za czym tesknisz najbardziej?

Za bigosem, pierogami, kiszonymi ogorami i zoladkowa gorzka mietowa (tez troche za miodowa).

6. Jak sobie poukladałeś sprawy z pracą, karierą, z luką w CV?

Kariera nomada..? Jakas abstrakcja. Jesli o prace chodzi to zdecydowanie wole pracowac dla przyjemnosci albo za dach nad glowa niz dla pieniedzy. A w CV nie mam zadnych "luk". Pisze wszystko. Na przyklad o tym jak mieszkalem kilka miesiecy w jaskini w Andaluzji albo jak wyciagalem kciuka na skraju brazylijskiej szosy.

7. Jak przełamać strach i obawy przed samotną wyprawą?

Trudno mi odpowiedziec na to pytanie, bo ja sie nigdy nie balem samotnej wyprawy. Malo tego! Uwazam, ze najlepiej podrozuje sie w pojedynke! Mysle, ze aby przelamac strach trzeba dojsc do jego zrodla. A ono zazwyczaj tryska strumieniem wlasnych kompleksow oraz zle dobranych informacji.Sprobujmy zrozumiec jedna rzecz. Zalozmy, ze od wczesnego dziecinstwa rodzice, wujkowie i ciotki, wszystkie media wpajaja ci, ze swiat jest piekny i fascynujacy, pelen dobrych ludzi i intencji. Czy dalej bys sie obawial? Prawdopodobnie o wiele mniej. A dlaczego media bezustannie trabia o wypadkach i nieszczesciach? Jednym z powodow jest to, ze wystraszonym spoleczenstwem latwiej sie kontroluje i manipuluje. Nie bedziesz sie wychylal kolego, nie bedziesz stwarzala za duzo problemow kolezanko, jesli zamkniecie sie w bance, bedziecie robili to, co wszyscy dookola robia i zaufacie, ze swiat na zewnatrz jest dziki i niebezpieczny...A ja radze wyciszyc umysl i odpowiedziec sobie samemu czego sie wlasciwie boisz i dlaczego. Odpowiedziec sobie czy chcesz zrozumiec, a zatem pokonac swoj strach, czy zyc z nim do konca zycia. Mozna tez posluchac tych, ktorzy jezdza i doswiadczaja, ktorzy widza, slysza, czuja i smakuja swiat. Ale najlepiej nie sluchac nikogo, tylko siebie, swojego serca.Jak serce chce jechac to zalecam chlapnac kieliszka zoladkowej i ruszyc.

8. Od czego zaczać?

Od siebie.

9. Kiedy wracasz?

Nigdy.

10. Najbardziej nieprawdopodobna historia z twojej podróży?

Najmniej do prawdy podobna jest moja pani;) jest najbardziej nieprawdopodobna! A podroz po jej swiecie najbardziej egzotyczna podroza! Jednak nie o niej wam opowiem...
Duchy gonily mnie po calej fabryce. Uciekalem wraz z innymi ludzmi, ale w koncu zrozumialem, ze duchom chodzi o mnie. Po jakims czasie wszystko ucichlo, a ja zostalem sam na pustym placu w ksztalcie koloseum. Duchy w starych lachmanach otoczyly mnie. Sposrod nich wyszedl jeden dziadek i zapytal: "widzisz tego chlopca?" I tutaj wskazal na malego aniolka o kreconych blond wlosach, ubranego w biale szaty. "Widze" - odpowiedzialem. "Teraz snisz" - odpowiedzial duch - "jednak kiedy zobaczysz tego chlopca na jawie, chwile pozniej umrzesz".
Minelo wiele miesiecy, a ja zdazylem juz dawno zapomniec o tym snie.
Akcja przenosi sie na festiwal reagge 30km od Jarocina, niedziela, ostatni dzien koncertow i ostatnie piosenki. Bylem wtedy posiadaczem "zoltej zawalidrogi" czyli 30-letniej zastawki. Ugadalem sie z przyjaciolmi, ze ich odwioze po festiwalu do Jarocina. I zupelnie niespodziewanie wsrod tlumu wychylila sie dziewczynka, jak kropla wody podobna do owego chlopca ze snu! Od razu caly zdebialem... Doslownie 3 minuty pozniej spotkalem sie ze znajomymi przy moim aucie, ale okazalo sie, ze jest ich piatka, czyli o jednego za duzo. Zaczeli sie przekamarzac miedzy soba, komu przysluguje miejsce w zastawce. Kazdy z nich musial bowiem wracac na poniedzialek do pracy albo do szkoly. Ja trwalem w szoku. Caly sen stanal mi przed oczyma i prorocze slowa dziadka o mojej rychlej smierci. Dojrzewala we mnie mysl, ze tej drogi do Jarocina nie przezyjemy...
Tymczasem moi towarzysze zwrocili sie do mnie o ostateczna decyzje kto ma zostac. Czyli mialem wybrac jedna osobe z tych pieciu, ktorej ocale zycie! Patrzyli na mnie, a ja patrzylem na nich... Wsrod nich byla mloda, ladna dziewczyna, ktorej prawie w ogole nie znalem. Trzymala sie z boku, niewiele mowila i pieknie sie usmiechala. Wygladala na bardzo skromna i dobra osobe. Juz chcialem wskazac na nia, ale znow mnie zatkalo. Jakze zostawic ja na pastwe losu, w srodku nocy w innym miescie? A przeciez nie moglem powiedziec im o moim snie! Jakakolwiek ingerencja moglaby zmienic przeznaczenie!
Widzac, ze nie potrafie z siebie wydusic slowa, jeden z kolegow sam zrezygnowal i rozplynal sie w czarnej gestwinie nocy. Ruszylismy. Bylem przerazony. Balem sie smierci, ale cos mi mowilo, ze tak ma byc, ze widocznie tak juz zostalo to zaprojektowane o wiele wczesniej. Moi towarzysze krzyczeli i spiewali, jak przystalo na rockendrollowa ekipe po paru piwkach w pomalowanym, oldskulowym aucie. Myslalem o swoim zyciu i prowadzilem wprost ku przeznaczeniu. O ironio! Zgine wsrod spiewow i wrzaskow pjanej gromady! Serce w gardle stawalo, kiedy wyprzedzaly mnie ciezarowki. Stres nieporownywalny do niczego! Wierzcie mi, to bylo najdluzsze 30km w moim zyciu. Dojechalismy szczesliwie. Zaparkowalem, zgasilem silnik i opowiedzialem swoja historie pasazerom. Zapadla dluga cisza...
Dziewczynki to jednak co innego jak chlopcy, co nie?

11. Najbardziej magiczne miejsce, w którym byleś i dlaczego?

Magia jest tak specyficzna, ze nie klasyfikuje sie jej do mniej lub bardziej. Magia ma ta potege, ze kazdego dotyka w roznych miejscach, z rozna sila. Kazdy ma swoj magiczny kacik (czy to w ogrodku u dziadka czy na pustyni w Boliwii) i jedni o tym opowiadaja, inni nie. Ja swoje miejsca zostawie dla siebie albo dla nieco bardziej dociekliwych.

12. Pytanie dowolne według uznania?
Co ty sobie, do cholery, pasikoniu myslisz?
A mysle sobie, do cholery, tak:
nasza planete w ciagu ostatnich 50 lat zadrapal ludzki pazur w sposob juz nieodwracalny. Malo tego, ten szpon wbija sie glebiej i glebiej w nasza Matke. Ona trzesie sie, rzyga i wrzeszczy, ale niewielu ludzirozumie, o co jej chodzi. Niby kazdy gdzies tam o tym slyszal, ze codziennie umiera z glodu kilkanascie tysiecy dzieci, ze co roku z powierzchni Ziemi bazpowrotnie ginie do tysiaca gatunkow zwierzat i roslin,ze ogromne korporacje modyfikuja genetycznie nasze pozywienie (plantacje GMO sa na calej planecie!) i ukrywaja przykry fakt ogromnego zagrozenia tych produktow na zdrowie czlowieka, ze kazdej godziny znika z powierzchni Ziemi las tropikalny wielkosci boiska futbolowego, ze po oceanach dryfuja zupy plastiku rozciagajace sie na setki kilometrow, ze politycy oszukuja i klamia w zywe oczy, ze sasiad po raz kolejny wyrzucil smieci do lasu, ze to, ze tamto, ze sa takie to a takie organizacje walczace o tych kilka sztuk niedzwiedzi, ktore jeszcze moga chodzic po naszej planecie, organizacje broniace praw czlowieka, ze sa protesty, manifesty, kazdy gdzies o tym slyszal, ze sa ludzie, ktorzy sie tym zajmuja. A gdzie w tym wszystkim my? Przeciez mozemy cos zrobic, mozemy dzialac, w kupie sila! Nie trzeba od razu poswiecac zycia w obronie wymierajacych pasikonikow (heh), ale warto zrobic cokolwiek, chocby szczerze sie zastanowic nad problemami naszej planety. To dzieje sie teraz, a my jestesmy pierwsza generacja internetowa i mozemy sie laczyc prawie wszedzie. Dlatego apeluje o zmartwienie sie. O zastanowienie sie. Jeszcze raz zacytuje mojego przyjaciela Pawulona: to my jestesmy odpowiedzialni za nasze pokolenie.

środa, 8 września 2010

12 PARSZYWYCH PYTAN - inicjator pomyslu!

Wujek Filip Ziółkowski



Ten przezabawny hedonista o glebokim poczuciu istnienia doskonale nurkuje w kazdej rzeczywistosci! Filip wedruje juz trzy lata przez swiat, a glowa mu rosnie i rosnie! My sie styknelismy w Boliwii, w dosc smiesznych okolicznosciach w nocnym klubie "MITOS"... Poznac Filipa to troche jakby znalezc ten przyslowiowy gar na koncu teczy - rozbrajajacy gosc, ludziska wymiekaja! Poczytajcie co ma do powiedzenia w wywiadzie z samym soba.


1. Trzy kraje bez ktorych nie wyobrazasz sobie podrozowania.


Indie, Stany, Kolumbia

Indie za magie, madrosc, mocne uderzenie od poczatku do konca, beczke smiechu, miliony nowych doznan duchowych i wizualnych, USA - za przeciwienstwo tego lubimy w podrozowaniu, za nauke pokory, tolerancji i rozumienia swiata, za parki narodowe jak nie z tej bajki, przestrzenie, popkulture, odjechane miasta, mieszanke wszystkiego co najlepsze i najgorsze w tym swiecie, Kolumbia - za latonoska podroz taneczno-muzyczno-kulturalna, spontaniczna zabawe do bialego rana, sliczne, gorace dziewczyny, przemilych, wesolych i szczesliwych ludzi ktorzy mimo ze maja niewiele to potrafia sie cieszyc zyciem i sprawic ze od pierwszego dnia czujemy sie tutaj jak u siebie w domu.

2. Co jest dla Ciebie najwazniejsze w podrozowaniu?

Aby otworzyc umysl na to co nowe, nowe jezyki, egzotyczne zarcie, tradycje, ludzi, poznac lokalsow ale takze innych podroznikow. Podrozowania to zetkniecie sie z innym sposobem myslenia niz nasze i wspaniala lekcja aby wyzbyc sie krytykowania, narzekania czy oceniania innych. Po prostu chlonac, obserwowac, nie planowac zbyt szczegolowo i dac sie poniesc przygodzie.

3. Jak dlugo sie przygotowywales przed wyprawa?

W ciagu okolo miesiaca wykonalem wszystkie niezbedne szczepienia, zrobilem zakupy i zebralem informacje gdzie chce jechac i co zobaczyc. A pozniej wystarczylo cierpliwie czekac az mnie zwolnia (z powodu zmian strukturalnych w firmie).

4. Co Cie wkurwia?

Na dzis nic mnie nie wkurwia. Chcialoby sie powiedziec ze rowniez nic mnie nie "tyka", ale to nieprawda. Np, marudny bialas bakpaker podrozujacy pol roku po ameryce poludniowej ale dziwnie wciaz nie znajacy podstaw hiszpanskiego, przyjezdza do Cali - miasta w ktorym obecnie mieszkam - przesiaduje calymi dniami w hostelu saczy w dzien browara ogladajac Simsons i filmy sensacyjne, narzeka ze nie ma nic do roboty, ze Kolumbijka nie oddzwonila, nienawidzi salsy (Cali to stolica salsy) a wieczorem wciagajac koke marudzi ze brakuje mu porzadnych klubow z elektroniczna muzyka i wzdycha za europejskim Buenos Aires.

Podobnie czasem lapie sie na tym ze smiesza mnie maruderzy, krytykanci, "realisci", wiecznie niezadowoleni, oceniajacy, z wielkim ego, przywiazani do marek, krajow, idei. Na szczescie ostatnio bardzo rzadko mi sie to zdarza. Jeszcze nie wiem czy to efekt zmadrzenia czy szczesliwy "zbieg okolicznosci" - dobra karma:) Czas pokaze. Dopiero niedawno zrozumialem ze kazdy jest w 100% odpowiedzialny za to ze cos, lub ktos go wkurwia i tylko od nas zalezy jak sie do tego ustosunkujemy. Nie ma to nic wspolnego z wrazliwoscia, a wrecz przeciwnie jest powiazane z madroscia, badz inteligencja. Im mniej sytuacji ktore nas denerwuja tym wieksza madrosc, tym blizej do doskonalosci.

5. Za czym tesknisz najbardziej?

Byloby nie fair gdybym powiedzial ze nie tesknie, nie bylo mnie ponad 3 lata w domu. Jeszcze w tym roku chce sie zobaczyc z rodzinka, z przyjaciolmi, polazic po starym podworku, zobaczyc co sie zmienilo a co zostalo nienaruszone. Ale nie jest to tesknota romantyczna, szlochanie do sluchawki czy narzekanie w stylu "jak to fajnie by bylo gdyby". Bez paniki. Wkrotce sie zobaczymy. (Korekta: obecnie jestem w Polsce na wakacjach...wywiad powstal 2 tygodnie zanim zdecydowalem sie przyjechac)

Reszta wywiadu na blogu Filipa.

środa, 1 września 2010

PARSZYWA DWUNASTKA - odcinek czwarty


tamtaramy


Od dluzszego czasu podgladam ich bloga i musze stwierdzic, ze razem tworza udana mieszanine owocowego charakteru ze slodka zadziornoscia, co takiemu pasi-koniowi bardzo do gustu przypadlo. Szczegolnie rozmowy kontrolowane rozbrajajace w formie i osuwajace szaty z tresci ich prywatnego swiata...
Zapraszam na wywiad z TAMTARAMAMI!

1. Trzy kraje bez ktorych nie wyobrazasz sobie podrozowania.
polska, polska i… polska. bo gdyby jej nie bylo, nie byloby skad wyjechac. a cala reszta krajow…po drodze zdarzaja sie perelki takie jak patagonia. ale to chile czy argentyna? i to i to. albo wyspa penang w malezji, czy chaco w paragwaju, albo buenos… kazdego z miejsc, szkoda by nam bylo nie zobaczyc, ale tez zadne nie krzyknelo do nas – to ja! gdyby tak bylo, to stamtad bysmy teraz pisali. a my wciaz w drodze…

2. Co jest dla Ciebie najwazniejsze w podrozowaniu.
miec czas. zeby moc zyc w drodze. zeby moc sie zatrzymac i zamyslic nad tym, co sie przezylo. i czasem, tez troche postarac zejsc z utartych sciezek, rzucic wyzwanie zyciu i nie bac sie, bo los zawsze odwdziecza sie za wysilek.
poza tym – robic swoje i po swojemu, niezaleznie od tego, co dokola.
3. Jak dlugo sie przygotowywales przed wyprawy.
teoretycznie pol roku, bo wtedy zrobilismy pierwsze szczepienia. ale praktycznie – trzy miesiace, bo o tyle wczesniej musielismy zlozyc wymowienia w pracy. w tym czasie robilismy tez porzadki z kredytami mieszkaniowymi, rozwiazywalismy umowy z bankami, telefonami, kablowkami, internetami itd (kooooooszmar) oraz wynajmowalismy nasze mieszkania. ale gdybysmy nie byli tacy starzy i nie mieli tych wszystkich „garbow”, spokojnie wystarczyl by miesiac, bo do wyjazdu nie wiadomo dokad i nie wiadomo na ile, po prostu nie da sie przygotowac.

4. Co Cie wkurwia.
paradoksalnie, rasizm. to ze ciagle musimy placic frycowe za swoja biala skore. ze najpierw jestes dla ludzi bialasem, gringo, farangiem, a dopiero potem czlowiekiem. i to zupelnie niewazne, czy zyskujemy na tym czy tracimy, bo bywa i tak i tak, nie lubimy tego.
do szalu doprowadza nas tez naduzywanie przez ludzi slow „wyprawa”, „ekspedycja”, kiedy w gruncie rzeczy wiekszosc ich pobytu „na wyprawie” ogranicza sie do wykupowania sobie wycieczek w jednym z setek miejscowych biur turystycznych. a potem na blogach i w opowiesciach pojawiaja sie mrozace krew w zylach historie o zdobywaniu szczytow, przemierzaniu amazonki, pokonywaniu pustyni. nazywajmy rzeczy po imieniu. i nie udawajmy, ze bylismy sami w ruinach machu picchu. bo potem ludziom w polsce wydaje sie, ze zeby wyjechac, to trzeba byc nie wiadomo kim i pokonac nie wiadomo jakie trudnosci. a przeciez wcale tak nie jest.
a poza tym wszystkim, codzienne, do znudzenia kombinacje, co rano zjesc na sniadanie.

5. Za czym tesknisz najbardziej.
o bliskich nie bedziemy pisac, bo to oczywiste. a tesknoty, zupelnie niespodziankowo zaczynaja nas zaskakiwac. bo najpierw tesknilismy za sledzikiem i piecdziesiatka, polskim chlebem, serem… ale z czasem przylapujemy sie na tym, ze ogromnie tesknimy za pustka patagonii, wybrzezem urugwaju, chilijskim carmenere, wanna w la paz, boliwijska empanada…
o! wiemy! zeby moc usiasc i pogadac z polakami i zrozumiec sie w pol slowa i nie musiec juz ciagle tlumaczyc sie z „narodowych” skojarzen.

Reszta z DWUNASTU PARSZYWYCH PYTAN na blogu tamtaramow.