Zapraszam Państwa do mojej
rzeczywistości...
Od miesięcy kilku jestem w Polsce i niestrudzenie tkwię z nosem w ekranie, montując i edytując film. Okazuje się, że to wcale nie jest takie proste...
Do tego dochodzą różne utrudnienia,
głównie w postaci braku funduszy i spokojnego miejsca zamieszkania.
Naprawdę trudno już zliczyć miasta, miasteczka, wioski,
mieszkania, domki, piwnice, pokoje, a nawet korytarze, w których
przyszło mi pracować nad filmem. Najwięcej jednak czasu spędziłem
u rodziców, których pomoc okazała się niezastąpiona!
Tym razem u Kuleczki za biurkiem.
Nad filmem pracuję niemalże dzień w
dzień od miesięcy wielu, z krótkimi okresami odpoczynku lub
takimi, gdzie fizycznie nie mam możliwości pochylić się nad
ekranem. Nie wspominam już o pleckach i oczkach, które chyba
najbardziej domagają się już końca.
Następne trudności, które mocno
spowalniają edycję, to kłopoty sprzętowe. A raczej prędkościowe.
Mój laptop, mimo podeszłego wieku emerytalnego, naprawdę ogarnia
wszystko, jednakże potrzebuje o wiele więcej czasu do namysłu,
aniżeli młodzieniaszki.
Ostatnio we Wrocławiu udało mi się
pożyczyć od mistrza Morissa wręcz doskonały sprzęt do montażu i
w ciągu 5 dni zrobiłem tyle, ile „normalnie” zrobiłbym w
miesiąc!
Żeby nie było też, że narzekam, to zarzekam się, że nie narzekam, jedynie tłumaczę, dlaczego tak długo trwa to wszystko, a i jeszcze czas w ogóle przyspieszył, na co nie mam wpływu. Ziemia się szybciej kręci, aż mi się kręci w głowie. Ale to innym razem Państwu wytłumaczę, o Czasie będziemy jeszcze rozmawiać, wszak „Inlakesh” to projekt Czasowi poświęcony!
Jestem już na szczęście na finiszu edycji i właściwie została mi do ogarnięcia „jedynie” postprodukcja. Mam gdzie mieszkać przez następny tydzień, więc w ogóle jest już super!
Następnie czeka mnie tylko organizacja
premiery i trasy, patronatów medialnych, plakatu, wydanie płyt DVD i
wszędobylska promocja. Będzie się działo, a tymczasem wciąż
błagam o cierpliwość, za którą pięknie dziękuję!
Cześć Michał;)
OdpowiedzUsuńŚlę pozdrowienia z Krotoszyna i mam nadzieje, że jeszcze kiedyś będziemy mogli dłużej porozmawiać:)
Marcin z granatowej Skody;)
Również pozdrawiam i jeszcze raz dziękuję za stopa! :)
UsuńNo i fajnie :)
OdpowiedzUsuń