Sluchajcie, bo ja wlasnie trafilem na swojski grunt. Taaaaak:) W Boliwijskich gorach zaszyty nie powiem, gdzie jestem, gdyz tylko wtedy wioska ta piekna pozostanie, im mniej ludzi o niej wiedziec bedzie. Zdradzic jedynie moge, ze w okolicach zostal zamordowany Che guevara. Sa tu jeszcze ludzie, ktorzy sie z nim spotkali.
Ale nie o tym chcialem pisac.
Zamieszkalem tu, miedzy indianami Keczua i Ajmara. W zamian za trzy godziny pracy dziennie w pieknym mandarynkowym ogrodzie, moge zostac jak dlugo bede chcial. Rozgladam sie. Ziemia jest zyzna i tania jak bulka. Nie przesadzam. Poznalem kilka niesamowitych osob z Europy, ktore osiedlily sie tutaj. Szczescie wyplywa z nich wszystkimi otworami, najczesciej trzecim okiem. Pieknie jest.... I to niebo... Nigdy i nigdzie nie widzialem jeszcze tylu miliardow gwiazd... Rozgladam sie. Szukam odpowiedniej ziemi. Musze jeszcze pojezdzic po tym niezwyklym kraju, by dowiedziec sie wiecej i zobaczyc wiecej. Ale taaaaak... Tutaj mozna zamieszkac... na pytania dlaczego obszernie odpowiem nastepnym razem, kiedy zlapie szybszy internet (internet chodzi jak tutejsze zegarki:)
Misiu, a jakie tu w Jaro niebo piękne!! a z jaką burzą boską!! a gleba jak pachnie bo uprawiać się chce..
OdpowiedzUsuńz Twojego jaropokoju buziaki ślę :)
muszki trzymają kciuki
OdpowiedzUsuń