niedziela, 31 maja 2009

BOLIWIA - toksyczne kolce w dłoniach i pseudo robak w stopie

Niestety filmy ani zdjecia nie chca sie zaladowac, wiec bedziecie musieli niestety poczekac az wyjade z Boliwii. Choc jak na razie decyduje sie zostac w tym miejscu jeszcze dluzej, bo.... tak dobrze tu jest...:)
Poznaje coraz wiecej ludzi, zwierzat, roslin i miejsc. Z jedna trujaca roslina poznalem sie nawet calkiem blisko, gdyz zaatakowala moja reke. Przez kilka dni nie moglem ruszac palcami i w (za)sadzie nic nie moglem zrobic. Bolalo jak diabli, az wylem z bolu.... Porobily sie wielkie bomble, a kawalki trujacych kolcow wciaz tkwily w moich palcach, co jakis czas wstrzykujac mi nowa porcje trucizny. Probowalem wydlubac sobie igla te czastki jadowitego scierwa, ale niewiele zdzialalem. Do szpitala stad jest naprawde daleko, wiec udalem sie do znajomej szamanki. Duzo wiary i sily potrzebowalem, by przetrwac ta niecodzienna operacje. Przez zacisniete zeby szklanki wodki sie laly, by znieczulic Pasikonika, ale nie latwo go znieczulic. Czary i ziola pomogly, klaniam sie do ziemi przed tutejszymi bogami.


Jeszcze tylko jeden palec zostal. Caly czas cos tkwi w srodku, a i spac nie moge po nocach, bo rozgrzany do czerwonosci fucker prawej reki, wielki jak cebula pulsuje diabelskim bolem. Jutro kolejna szamanska operacja.
Do tego najprawdopodobniej mam robaka w duzym palcu u stopy, ktory rozgoscil sie pod moim paznokciem. Nie nadalem mu jeszcze imienia, bo nie jestem pewien czy jest to robak czy co innego i jakiej jest plci. Poza tym zamierzam sie pozegnac z tym czyms w miare jak najszybciej.

Tak jak juz o klopocikach pisze to skonczyly mi sie boliviaki. Do najblizszego bankomatu jest okolo 4 godziny drogi autobusem. Nie przejmuje sie tym za bardzo, bowiem wlasciciele sadu, zwariowani, sympatyczni rockandrollowcy przywoza mi na gore i kupuja wszystko, czego trzeba:) Na same papieroski, winko i ewentualne przyjemnosci wydaje srednio 2-3 dolary dziennie.
Na razie koncze paplanine, gdyz i tak nie wiadomo czy moje slowa zostana zapisane czy tez na zawsze zapomniane w czelusciach boliwijskiego internetu.

1 komentarz:

  1. Pasikoniku, zobacz sobie na mojego bloga (mywayaround.com), napisalem tam o Tobie.

    Ewakuuje sie z Samaipaty do Sucre, to miejsce za bardzo wciaga, a droga przede mna dluga jest.

    Zostawilem dla Ciebie plytke z fotkami w hostelu.

    Powodzenia Marzycielu!

    OdpowiedzUsuń